Przeczytałem "Dream Team" czyli najlepsza książka o koszykówce
Jeśli znakomity dziennikarz (Jack McCallum) bierze się za pisanie o najlepszej drużynie w historii sportu to musi powstać książka wybitna. „Dream Team” czyta się tak jak ogląda grę Michaela Jordana, „Magica” Johnsona, Larry’ego Birda, Charlesa Barkleya…czyli z wielką przyjemnością!
- Masz kasetę z tym meczem? – zapytał Michael Jordan.
- Mam – odparłem, a on powiedział:
- Stary, wszyscy pytają o ten mecz. To było najfajniejsze ze wszystkiego, co mi się kiedykolwiek przytrafiło na parkiecie.
Tak zaczyna się ta książka. Ci którzy czytali wiedzą, że chodzi o słynny, zamknięty sparing „Dream Teamu” w Monte Carlo. 5 na 5. Najwspanialsi koszykarze świata, drużyna Jordana kontra drużyna „Magica” ("Biali Jordana": Jordan, Pippen, Ewing, Malone, Bird – "Niebiescy Magica”: Johnson, Mullin, Robinson, Barkley, Laettner; kontuzjowani - Drexler i Stockton). Zapis tego meczu, niemal akcja po akcji, miał być magnesem, zapowiadał tę książkę. Ale znajdziecie w niej o wiele, wiele więcej.
Bo Jack McCallum to dziennikarz, który przez lata pisał o NBA i na początku lat 90-tych znalazł się w idealnym miejscu i idealnym czasie. Jako reporter „Sports Illustrated” mógł z bliska obserwować jak powstaje legendarna drużyna. Był za kulisami powstawania "Drużyny Marzeń". Nie do końca rozumiem dlaczego czekał ze spisaniem tego wszystkiego ponad dwie dekady, ale super że to zrobił.
Znajdziecie tu historię słynnej okładki Sports Illustrated z lutego 1991 roku (chwilę wcześniej MKOl pozwolił zawodowcom występować na Igrzyskach), na której znaleźli się Michael Jordan, „Magic” Johnson, Charles Barkley, Karl Malone, Patrick Ewing i przede wszystkim tytuł: „Dream Team”. I chociaż tekst – pierwszy o tym, że w Barcelonie mogłyby zagrać największe gwiazdy NBA – napisał McCallum, to sam autor przyznaje że nazwa „Drużyna Marzeń” ojców ma wielu i raczej powstała przy burzy mózgów i na którymś z redakcyjnych kolegiów.
Dream Team był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
To co działo się wokół tej drużyny w Barcelonie daleko wykraczało poza ramy
wydarzenia sportowego. Ale – ach, aż trudno dziś w to uwierzyć – wielu było
takich, którzy Jordana i spółkę chcieli traktować jak pozostałych. I mowa tu
nie tylko o MKOl ale też o broniących amatorskiego sportu amerykańskich
działaczach. Wpasować mega-gwiazdy zawodowej koszykówki w ramy amatorskiego
sportu było trudno, a bitew – często niemających wiele ze sportem wspólnego –
wiele. Ta najsłynniejsza o logo Reeboka zasłonięte przez Jordana (w końcu
człowiek Nike'a) flagą USA – już wtedy wzbudziła wielkie zainteresowanie. Ale
konfliktów było znacznie więcej. Te sportowe oczywiście też były. No bo dlaczego
na Igrzyska nie pojechał Isaiah Thomas? Ta dyskusja – znów z Jordanem w roli
głównej – do dziś nie została zakończona.
Z „Dream Teamem” przypomnicie sobie te upalne, barcelońskie dni (ja miałem 11
lat:) kiedy reprezentacja Stanów Zjednoczonych wygrywała średnio różnicą 43,8
pkt. (!) a trener Chuck Daly ani razu nie poprosił o czas. Nie było takiej
potrzeby. Ale dowiecie się też co działo się między meczami. Kto grał w golfa,
kto w karty, a kto co noc balował w nocnych klubach. Przecież koszykarze Dream
Teamu na „wycieczkę” do Europy pojechali z rodzinami, a każdy z nich traktowany
był na Starym Kontynencie jak Bóg. I to nie tylko przez kibiców ale też innych
olimpijczyków. Normalnie nie było! O wzajemnych relacjach, o tym jakie
znaczenie miały mistrzowskie pierścienie, o tym co w tej drużynie robił jedyny
przedsawiciel „amatorskiego” sportu – Christian Laettner – o tym wszystkim i
mnóstwie innych rzeczy przeczytacie u Jacka McCalluma. Dziesiątki historii,
anegdot, opowieści. Wszystko składa się w obraz drużyny, która powstała raz w
historii i już nigdy jej osiągnięć nikt nie powtórzył.
Ale ta książka to też solidna praca wspaniałego dziennikarza. Bo McCallum nie
poprzestał na opisie wydarzeń sprzed 22 lat. O nie! On wszystkich członków
„Dream Teamu” odwiedził 20 lat później, pisząc tę książkę. Więc jeśli wiecie co
dziś porabia Michael Jordan czy „Magic” Johnson, to przy okazji dowiecie się
też co robi David Robinson albo dlaczego Clyde Drexler wciąż uważa że był
lepszy od Jordana. Będzie też trochę opowieści z historii koszykówki nie tylko
amerykańskiej, Dowiecie się kim jest Inspektor ds. Kontroli Jakości Mięsa z
Belgradu i o co chodzi z koszulkami Grateful Dead i reprezentacją Litwy.
Wspaniała książka, jedyna, niepowtarzalna tak jak Dream Team z Igrzysk
olimpijskich w Barcelonie.
Dlatego brawa i gratulacje dla wydawnictwa SQN i dla tych którzy "Dream
Team" przetłumaczyli. Nie mogło być inaczej - Michał Rutkowski i Paweł
Wujec czyli mój "enbiejowy" internet w czasach gdy internetu nie było
czyli "Fruwając pod Koszem". Gratuluję, tłumaczenie idealne!
PS) Przeczytałem tę książkę od razu po premierze, ale wtedy chwilowo nie miałem
czasu na blogowanie:). Dziś nadrabiam zaległości. Przeczytałem ją drugi raz i
to jest jakiś powód żeby wrzucić recenzję na bloga. Kto nie czytał - marsz do
księgarni!!!
"Dream Team"
Autor: Jack McCallum
Tłumaczenie: Michał Rutkowski, Paweł Wujec
Data wydania: 4 grudnia 2013
Cena okładkowa: 39,90 zł
Format: 150x215 mm
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Komentarze
Prześlij komentarz