Drużyna marzeń


To lekko przerobione zdjęcie które ktoś, kiedyś wrzucił na twittera i podpisał: „drużyna marzeń?” oraz komentarze do niego – że tak, to drużyna marzeń i że nie, żadna tam drużyna marzeń - sprawiły że zacząłem się zastanawiać jaka jest ta drużyna marzeń NBA? Postanowiłem trzymać się zasad ze zdjęcia czyli patrzymy na przynależność klubową, nie patrzymy na czas. No i jeden zawodnik w jednej drużynie. Powstał ranking, dużo za krótki, mocno subiektywny i oczywiście w ogóle niepotrzebny:) Ale miałem przynajmniej trochę zabawy.

5. Miami Heat (3 tytuły mistrza NBA)


Skoro na Florydzie niejaki Pat Riley wymyślił sobie coś o czym nigdy nie pomyślał Michael Jordan („nie wyobrażam sobie że dzwonię do „Magica” Johnsona i Larry’ego Birda i mówię: hej, zagrajmy w jednej drużynie”) to w tym zestawieniu musiało znaleźć się Miami. Może trochę na wyrost, no ale w końcu wielka trójka zobowiązuje. Zaczniemy jednak historycznie (duże słowo w przypadku klubu istniejącego od 88 roku): na rozegraniu król crossoverów Tim Hardaway.

Obok niego super-szybki, super-rzucający Dwyane Wade – raczej ten z 2006 roku:). Dalej jeden z najlepszych koszykarzy w historii tego sportu, „król” LeBron James.

No i muszę upchać dwóch centrów. Bo Miami Heat bez Alonzo Mourning’a się nie liczy, a Shaquille O’Neal nie mieści mi się do składu Lakers. Ale w końcu tytuł na Florydzie też zdobył. Wygląda nieźle, przynajmniej na papierze.


4. Philadelphia 76ers (3 tytuły mistrza NBA)


Tylu znakomitych zawodników w historii i tylko trzy mistrzostwa… Zacznijmy od tych którym się nie udało. Allen Iverson – ikona Filadelfii, najlepszy streetballowiec jaki pojawił się na parkietach NBA. Niestety istnieje ryzyko, że nikomu nie poda piłki a na końcu ze wszystkimi się pokłóci. Ale „The Answer” musi być.

Drugi pan bez pierścienia to oczywiście „sir” Charles Barkley. Do finału doszedł co prawda w barwach Phoenix, ale to w Filadelfii grał najdłużej i tu też wisi koszulka z jego numerem. Poza tym Suns nie ma w moim zestawieniu.

Filadelfia jednak ma też i mistrzów. Ostatni tytuł z 1983 roku zdobywali z Juliusem Ervingiem w składzie. Król slam-dunków i swego czasu właściciel pokaźnego afro. Po jego przejściu z ABA do NBA, ta liga już nigdy nie była taka sama.

Druga z legend 76ers sprzed trzech dekad to Moses Malone. W karierze zwiedził 9 klubów ale to w Filadelfii osiągnął największe sukcesy. W kosza grał od roku 76 aż do 95.

Genialny center, ale obok niego musimy jeszcze zmieścić… Wilta Chamberlaina. „Szczudło” (podobno nie znosił tej ksywki) to człowiek który w jednym meczu (z NY Knicks, 1962r) zdobył 100 punktów, w sezonie 61/62 miał średnią ponad 50 pkt. na mecz (!). Absolutny podkoszowy dominator, który potrafił też jednak nieźle podawać. Mimo wielu sukcesów indywidualnych tylko dwa razy sięgnął po mistrzostwo NBA (drugie z Lakers). Po zakończeniu kariery grał w siatkówkę i zrobił kilka innych rzeczy – w tym – podobno uprawiał seks z 20 tysiącami kobiet. Zmarł w 99 roku.


3. Boston Celtics (17 tytułów mistrzowskich)


Dlaczego Celtics dopiero na trzecim miejscu – bo ich nie lubię:))) Ale prawda jest taka, że tu jest problem z nadmiarem bogactwa. Moją piątkę marzeń ekipy z Bostonu zacznę od końca czyli od centra. Bill Russell - jego imieniem nazwano nagrodę MVP finałów. Zupełnie słusznie bo to urodzony zwycięzca. 11-krotny mistrz NBA, pierwszy czarnoskóry trener w lidze. W Galerii Sław NBA od 75 roku, ale do Galerii Sław FIBA został przyjęty podczas pobytu w Polsce, w czasie EuroBasketu 2009.

Bob Cousy to drugi z liderów, prowadzący grę, świetnie podający. Sześciokrotny mistrz NBA. Kolejny z wielkich zawodników wielkiej drużyny to John Havlicek. Znakomity skrzydłowy. Ośmiokrotny mistrz NBA. Całą karierę związany z drużyną z Bostonu. Celtics to jednak nie tylko drużyna z lat 60-tych, ale też ta z 80-tych. Tu oczywiście miejsce ma Larry Bird. Najlepszy i najwszechstronniejszy biały koszykarz w historii. Trzykrotny mistrz NBA. Super-strzelec za trzy punkty.

W Celtics wszechczasów znalazłbym też miejsce dla Kevina Garnetta, jako przedstawiciele mistrzowskiej drużyny z 2008 roku.


2. Los Angeles Lakers (16 tytułów mistrzowskich)


Za grę drużyny z Miasta Aniołów odpowiadałby oczywiście „Magic” Johnson. Człowiek który stworzył typ nowego rozgrywającego. 206 centymetrów wzrostu i oczy dookoła głowy. Jeden z najlepiej podających w historii, pięciokrotny mistrz NBA.

Obok niego Jerry West czyli koleś z logo NBA. Ponad 25 tysięcy punktów w karierze, ale rzucaniem będzie się musiał podzielić z Kobe Bryant’em.

Do tego James Worthy, czyli kolega Michaela Jordana z drużyny uniwersyteckiej. Razem zdobyli mistrzostwo NCAA w 1982 roku. Przez całą zawodową karierę związany był jednak z Lakers, trzykrotny mistrz NBA, właściciel niezapomnianych okularów.

No i pod koszem Kareem Abdul Jabbar i jego haki (oraz również okulary). Najlepszy strzelec w historii NBA, sześciokrotny mistrz, sześciokrotny MVP, pisarz, aktor, legenda.


1. Chicago Bulls (6 tytułów mistrzowskich)



Ponieważ na moim facebookowym i twitterowym profilu widnieje moja ręka przyłożona do odbicia dłoni Michaela Jordana pod jego pomnikiem w Chicago – to nietrudno zgadnąć, że będę bronił zdjęcia od którego wszystko się zaczęło. Michael Jordan był absolutnie najlepszym koszykarzem wszechczasów. Scottie Pippen był absolutnie najlepszym koszykarzem grającym z Jordanem. Razem z Dennisem Rodmanem stworzyli drużynę niemal niezwyciężoną. Jeśli dodamy do tego Joakima Noah’a (tak wiem, to najsłabsze ogniwo, ale w Chicago nigdy nie było wielkich centrów) pod koszem i super-rozgrywającego Derricka Rose’a (zdrowego i to nie on będzie w tej drużynie gwiazdą, ale to dobry chłopak, da radę;) To tak! To jest moja drużyna marzeń. 



P.S.) A na koniec... wszystko jest możliwe czyli genialna reklama NBA:)))





P.S.2) Zdjęcie "drużyny marzeń" z Chicago wrzucił na twittera @Mr_Dobrocinski :)

Komentarze

Popularne posty